Czas na poważną dyskusję o Toruniu [FELIETON]
To zabrzmi jak banał, ale wciąż wierzę, że wybory to święto demokracji. Zaraz z każdej strony atakować będą nas kandydaci na prezydenta i radnych. Będą plakaty (pierwsze już wiszą), ulotki, kandydaci błąkający się po klatkach niczym księża po kolędzie, hasła i wyborcze kiełbasy.
Wykorzystajmy jednak te kilka tygodni – to się wszystko zaraz skończy – na poważną dyskusję o Toruniu i jego przyszłości. Za kilka tygodni, gdy już wybierzemy nowego prezydenta i radę miasta, może już nie być miejsca na takie dyskusje. Znikną plakaty, opadnie kampanijny kurz i nasze nowe władze już nie będą musiały się tak wsłuchiwać w nasz głos.
Młodzi, pytajcie kandydatów, czy mają pomysł na to, żeby w Toruniu była dla Was praca, żebyście nie musieli stąd uciekać po studiach. Seniorzy, nie bójcie się. Macie prawo wiedzieć, co kandydaci chcą zrobić, żebyście nie tylko czuli się w mieście bezpieczniej, ale też potrzebni. To najlepszy czas na dyskusję i… załatwianie spraw w urzędach. Bo w kampanii dzieją się cuda: znikają dziury w chodnikach, a urzędnicy są nieco milsi.
Patrząc na to, ile osób idzie głosować, widać, że ostrzeżenia typu „nie głosujesz, nie masz prawa narzekać na władzę” na nikim już nie robią wrażenia. Pamiętajmy jednak, że wybory to dla kandydatów rozmowa kwalifikacyjna. A ostateczną decyzję podejmujemy my i tylko my. Te wybory są ważne. Zwłaszcza że nasz najbliższy wybór będzie nie na cztery lata, jak do tej pory. Kolejna kadencja potrwa pięć lat. Aż do 2023!
Żeby ułatwić Wam nieco wybór, rozpoczęliśmy cykl rozmów z kandydatami na prezydenta (na pierwszy ogień wzięliśmy Sławomira Mentzena i Irenę Paczkowską z ruchu Kukiz’15). Jeszcze nigdy w Toruniu nie było tylu chętnych do tego fotela i tylu pomysłów. Możemy się tylko z tego cieszyć. Jedno jest pewne: w Toruniu czeka nas ciekawa kampania.