Wioleta Markowska: Moje serce bije w rytmie bluesa
– Śpiewać lubiłam od dziecka – mówi pochodząca z Czernikowa 25-letnia Wioleta Markowska, uczestniczka 9. edycji programu „The Voice of Poland”. Z wokalistką rozmawia Michał Ciechowski
W sobotę pierwsze występy na żywo. Towarzyszy ci stres, czy może podchodzisz do tej rywalizacji na luzie?
– Ostatnie dni to czas intensywnych prób i dużej dawki emocji. Po raz pierwszy będziemy występować na żywo. Towarzyszy mi duży stres i lęk, że coś pójdzie nie tak. Wiem jednak, że muszę dać z siebie wszystko.
Zdradzisz nam, w jakim utworze cię usłyszymy?
– Niestety obowiązuje mnie tajemnica i nie mogę wiele powiedzieć. Z pewnością będzie melodyjnie i wzruszająco. Na początku, kiedy dowiedziałam się, jaki utwór został mi przydzielony, nie do końca byłam do niego przekonana. Obawiałam się, że na tak ważnym etapie nie będę miała możliwości zaprezentowania w nim wszystkich swoich umiejętności wokalnych. Wystarczyło jednak kilka prób, bym odnalazła się w tej piosence.
Dlaczego postanowiłaś wziąć udział w „The Voice of Poland”?
– Idąc na precastingi, chciałam pokonać własną słabość – stres i nerwy, które zawsze mi towarzyszyły podczas występów publicznych. Rok temu spróbowałam po raz pierwszy. Wtedy usłyszałam, że nie mogę przejść dalej, bo trzęsę się jak galareta. W tym roku miałam jedno postanowienie – przejść pierwszy etap przesłuchań. Nie spodziewałam się, że dojdę do etapu, w którym jestem.
W trakcie przesłuchań w ciemno odwróciły się dwa fotele – Patrycji Markowskiej i Michała Szpaka. Dlaczego zdecydowałaś się pójść do drużyny Michała?
– Decyzję podjęłam, kiedy wszedł do mnie na scenę i razem zaśpiewaliśmy. Wybrał piosenkę, która jest bliska mojemu sercu. Poczułam w nim tę samą muzyczną wrażliwość.
Z perspektywy czasu sądzisz, że był to dobry wybór?
– Najlepszy! Myślę, że Patrycja nie zostawiłaby mnie w programie tak długo. Michał w muzyce kieruje się emocjami, tym, jak je przekazujemy.
Za tobą tzw. bitwy, pełne zaskakujących wyborów i wielu wzruszeń. Lubisz w taki sposób rywalizować?
– Lubię rywalizację, ważne, by była ona zdrowa. Każdy z nas miał nadzieję, że to on zwycięży na „ringu”, skoro już tak daleko zaszedł. Na przesłuchania w ciemno dostało się 100 osób, teraz została nas tylko szesnastka. Z każdym kolejnym etapem jurorzy dokonywali redukcji, a w nas rósł apetyt na więcej.
A kiedy zaczęła się twoja przygoda z muzyką?
– Śpiewać lubiłam od dziecka. W szkole podstawowej zostałam wysłana na pierwszy konkurs piosenki i właśnie tak to się zaczęło.
A dziś co gra w twojej duszy?
– Lubię słuchać różnej muzyki i nie zamykam się tylko na jeden gatunek. Moje serce bije w rytmie bluesa. Lubię także soul, pop i muzykę alternatywną. Inspiracją są dla mnie: Bonnie Raitt, Dianne Reeves, Alicia Keys czy Norah Jones.
Dziś twoje życie również związane jest z muzyką?
– Studiuję na Akademii Muzycznej im. Feliksa Nowowiejskiego w Bydgoszczy. Dwa lata temu obroniłam tytuł licencjata sztuki, więc śpiewanie to tak naprawdę mój zawód. W tym roku przygotowuję się do obrony pracy magisterskiej, tym samym całą moją przyszłość wiążę z muzyką, nie ma już odwrotu.
Myślałaś o tym, co będzie, jak przygoda z „The Voice of Poland” się zakończy?
– Obecnie mieszkam w Warszawie i tam pracuję jako nauczyciel śpiewu. Takim odległym marzeniem jest praca nad własnym materiałem, nagranie autorskiej płyty i oczywiście koncertowanie. Chciałabym kontynuować swoją przygodę na scenie. To chyba marzenie każdego młodego wokalisty.